piątek, 8 lipca 2011

Uroki Libiąża i okolic, 19.06.2011, cz. 5

Ostatnia część krótkiego sprawozdania z kolejnej wycieczki po okolicy, zilustrowanego licznymi fotografiami. Autor zdjęć: Grzegorz Jagodziński, http://www.grzegorj.prv.pl/

Uwaga: klikając na zdjęcia, można je powiększyć


Serdeczne powitanie... pies z kulawą nogą

Gospodyni udała się w nieznanym kierunku i okazała się niemożliwa do zlokalizowania


Mieszkanie w tym domu jest do wynajęcia. Czy ktoś reflektuje?


A po słońcu przychodzi deszcz... W drodze powrotnej przez bezdroża Zagórcza.
Pejzaż z widokiem na Żelatową


Bezdroże w słońcu, które musi przyjść po każdej burzy


Tam w oddali widnieje "gołębnik"
sfotografowany przeze mnie w innych okolicznościach (przyrody :-)) )
Kolejne ujęcie


A teraz widać ów "gołębnik" znacznie wyraźniej


Już niedaleko Libiąża: zbiornik wody widnieje w oddali

Pałac na ulicy Pilotów.
Bałem się robić zdjęcia z bliższej odległości...


Widok na wieżowce... już blisko do domu.
Widać dźwig służący jako pomost do skoków na bungee.
Z okazji Dni Libiąża... panem et circenses...
czego władza nie robi dla pospólstwa...

Moje bloki już widać blisko... ale drogę przebiega kot.
Na szczęście nie czarny, choć tak wygląda na zdjęciu.
Wszystko przez grę świateł i cieni.


I jeszcze spojrzenie na Libiąż - miasto XXI wieku :-)

I to samo, ale z maksymalnym zoomem, na jaki stać mój aparat

I co, fajna wycieczka? Ktoś się wybiera ze mną na kolejną? Zapraszam...


 

Grzegorz J.

czwartek, 7 lipca 2011

Uroki Libiąża i okolic, 19.06.2011, cz. 4

Kontynuacja krótkiego sprawozdania z kolejnej wycieczki po okolicy, zilustrowanego licznymi fotografiami. Autor zdjęć: Grzegorz Jagodziński, http://www.grzegorj.prv.pl/

Uwaga: klikając na zdjęcia, można je powiększyć

Ścieżka coraz mniej wyraźna...
... czasami całkiem pozarastana

Na środku wyrósł dąbek. Jaki to gatunek? :-)

A mówią, że wydeptane przez ludzi ścieżki wiodą najprostszą drogą do celu.
To dlaczego ta zakręca pod kątem prostym?
Po kilku krokach...

O, jeszcze...

I w końcu na prostej. Idziemy na południe.
Ścieżka, o dziwo, dość wyraźna
Sosenki są urocze, ale nasza ścieżka przestaje być urocza
Powoli zaczynają się chaszcze...

... albo trawnik, który trzeba przedeptać
Gdyby nie ta przerwa w zaroślach przed nami,
ktoś by powiedział, że to kompletne bezdroże
Trzeba przebrnąć przez coś takiego. Uroczo... :-))

Po drugiej stronie świat wygląda tak

Kolejne bezdroże
Tym razem nawet przerwa w zakrzewieniu jest niewyraźna

Wydaje się nie do przejścia

Przydałaby się maczeta

Tak, tak, przez to musimy przebrnąć! Nie ma innej drogi.
Uff... w końcu po drugiej stronie.
Rzut oka za siebie.


Na wolnej przestrzeni,
ale bez widocznych śladów czegokolwiek podobnego do drogi

Jeśli mówię, że tu biegła kiedyś ścieżka, trzeba mi wierzyć na słowo
Bez punktów orientacyjnych w rodzaju tej oto sosny można by tu zabłądzić.
Nie ma tu śladu ścieżki...

Nieprzebyte chaszcze... i chmury zwiastujące rychłą ulewę

Dopiero bliżej domostw Zagórcza wydaje się, że ktoś tu kiedyś czymś wjechał.
Ale najstarsi górale nie pamiętają, kiedy to było.
 c.d.n.

Uroki Libiąża i okolic, 19.06.2011, cz. 3

Kontynuacja krótkiego sprawozdania z kolejnej wycieczki po okolicy, zilustrowanego licznymi fotografiami. Autor zdjęć: Grzegorz Jagodziński, http://www.grzegorj.prv.pl/

Uwaga: klikając na zdjęcia, można je powiększyć



Jak się dobrze przyjrzeć, widać jeszcze obie koleiny dawnej drogi
Przed nami jakieś chaszcze znów... ale to tylko pozory

Nie jest tak źle jak widać



Na lewo teren opada malowniczo



I kolejna cieśń do przebycia



Osobliwość: jedyne znane mi stanowisko topoli białej (Populus alba) w Libiążu.
Ktoś umiałby tu trafić sam? :-)


Populus alba

Niektóre listki są odwrócone... widać, dlaczego topola nazywa się biała

Duże liście topoli białej przypominają liście klonu.
Małe - podobne są do liści osiki (topoli drżącej), która jest z topolą białą blisko spokrewniona.

Kolejne zbliżenie...

... i jeszcze jedno

To drzewo ma w sobie jakąś magię. Ile razy tu przechodzę, przystaję.

Ujęcie pożegnalne, wstecz.
Zamiast topoli - sosenki. Przykład sukcesji wtórnej.

Motylek lata sobie z kwiatka na kwiatek...

A tak a propos... co to za kwiatek? I co to za motylek? :-)

Idziemy na wschód... tam musi być jakaś cywilizacja :)
I jest! Jak widać, robią asfaltowe drogi...

... które trzeba przekroczyć. Na szczęście ruch jest zerowy.

A to nas czeka po drugiej stronie "szosy" prowadzącej na Małe Zagórcze...
c.d.n.