czwartek, 7 lipca 2011

Uroki Libiąża i okolic, 19.06.2011, cz. 4

Kontynuacja krótkiego sprawozdania z kolejnej wycieczki po okolicy, zilustrowanego licznymi fotografiami. Autor zdjęć: Grzegorz Jagodziński, http://www.grzegorj.prv.pl/

Uwaga: klikając na zdjęcia, można je powiększyć

Ścieżka coraz mniej wyraźna...
... czasami całkiem pozarastana

Na środku wyrósł dąbek. Jaki to gatunek? :-)

A mówią, że wydeptane przez ludzi ścieżki wiodą najprostszą drogą do celu.
To dlaczego ta zakręca pod kątem prostym?
Po kilku krokach...

O, jeszcze...

I w końcu na prostej. Idziemy na południe.
Ścieżka, o dziwo, dość wyraźna
Sosenki są urocze, ale nasza ścieżka przestaje być urocza
Powoli zaczynają się chaszcze...

... albo trawnik, który trzeba przedeptać
Gdyby nie ta przerwa w zaroślach przed nami,
ktoś by powiedział, że to kompletne bezdroże
Trzeba przebrnąć przez coś takiego. Uroczo... :-))

Po drugiej stronie świat wygląda tak

Kolejne bezdroże
Tym razem nawet przerwa w zakrzewieniu jest niewyraźna

Wydaje się nie do przejścia

Przydałaby się maczeta

Tak, tak, przez to musimy przebrnąć! Nie ma innej drogi.
Uff... w końcu po drugiej stronie.
Rzut oka za siebie.


Na wolnej przestrzeni,
ale bez widocznych śladów czegokolwiek podobnego do drogi

Jeśli mówię, że tu biegła kiedyś ścieżka, trzeba mi wierzyć na słowo
Bez punktów orientacyjnych w rodzaju tej oto sosny można by tu zabłądzić.
Nie ma tu śladu ścieżki...

Nieprzebyte chaszcze... i chmury zwiastujące rychłą ulewę

Dopiero bliżej domostw Zagórcza wydaje się, że ktoś tu kiedyś czymś wjechał.
Ale najstarsi górale nie pamiętają, kiedy to było.
 c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz