sobota, 25 czerwca 2011

Wycieczka do Sosnowca i Chorzowa, 02.04.2011 cz. 3

Docieramy do śląskiego zoo. Wygląda na całkowicie zaniedbane, wręcz opuszczone. Z dawnej świetności pozostało dziś niewiele. Polikwidowano lub posprzedawano wiele zwierząt. Nie warto już w ogóle jechać do Chorzowa. Ot, choćby krakowskie zoo, które jest obszarowo znacznie mniejsze, ma o wiele więcej do pokazania zwiedzającym. Natomiast w Chorzowie pustką świecą liczne klatki i wybiegi, a co najdziwniejsze, nie widać w ogóle pracowników. Pewnie pozwalniano ich w ramach oszczędności. Zapomniano jednak, że na takich sprawach oszczędzać się nie da. To może już lepiej w ogóle zlikwidować tę instytucję, aby nie straszyła.
Zaniedbania są tak duże, że nawet opisy klatek i wybiegów nie zgadzają się z ich zawartością. A przecież usunięcie tabliczki powinno następować od razu w momencie usunięcia lokatora. Tak samo wstawienie nowej tabliczki chyba nie powinno być wielkim problemem. Tymczasem w zoo panuje bałagan, odstręczający potencjalnych zwiedzających.
Szereg lat temu chorzowskie zoo szczyciło się posiadaniem wielu ciekawych zwierząt. Dziś nie ma w nim fok ani uchatek (choć pozostały wybiegi z basenami), nie ma tapirów (choć kiedyś były malajskie i anta, a stado tych ostatnich jeszcze całkiem niedawno), nie ma małp człekokształtnych (ekspozycja szympansa czy orangutana byłaby bardzo pożądana), nie ma praktycznie gadów (pewnie wskutek przedłużającego się remontu stosownego pawilonu), nie ma białych niedźwiedzi (a kiedyś były, i wzbudzały zaciekawienie zwiedzających), nie widziałem nawet słynnej niali grzywiastej, antylopy kojarzonej "od zawsze" z chorzowskim zoo. Upadek tej szacownej instytucji osiągnął już takie rozmiary, że zabrakło nawet żyraf! Nie wiadomo, co stało się z rysiami, karakalami, pumami, panterami... z kotów pozostały tylko lwy, tygrysy, irbisy i chaus (który nie prezentuje się jakoś szczególnie atrakcyjnie, bo przypomina domowego kota). Przecież od dyrekcji zoo i innych instytucji odpowiedzialnych za stan fauny tej placówki nikt nie wymaga zaraz sprowadzenia wielkiej pandy, koali, nosorożca jawajskiego czy warana z wyspy Komodo - choć zoo mogłoby, a nawet powinno się rozwijać. Ale naprawdę można by się było odrobinę bardziej postarać, aby zachować choć to, co kiedyś było, i z czego Chorzów był dumny!
Zoo. Konar wrósł w ogrodzenie wybiegu kopytnych.
Na szczęście zoo dba o edukację zwiedzających, i to nie tylko w zakresie świata zwierzęcego.
Oto plansza poświęcona nagonasiennym.

Tuż obok: okrytonasienne
W dwóch częściach, jak widać
Jest i plansza poświęcona ptakom.
Prezentuje m.in. teorie pochodzenia lotu.
Chorzowskie zoo próbuje zachęcić zwiedzających także eksponatami geologicznymi.
Kompozycja nie wywiera jednak zbyt pozytywnego wrażenia.

W zoo trzymani są prawie wszyscy przedstawiciele wielbłądowatych; brakuje tylko dromadera.
Oto, jak można zgadnąć, wikunia. Obsługa nie raczyła jednak poinformować o tym zwiedzających.
Jak i w wielu innych wypadkach, brak tu tabliczki, która informowałaby zwiedzającego, co to za zwierz.

Kuce szetlandzkie nie stanowią chyba wielkiej atrakcji zoologicznej...

... podobnie jak krajowi przedstawiciele jeleniowatych.
Stado obejmuje głównie grupę młodych samców
Reszta stada danieli
Biały kuc
Ten jeleń okazał się bardzo towarzyski. Widać lubi się fotografować.
Młoda kózka. Okaz może i ciekawy, acz nie specjalnie oryginalny.
Pod czujnym okiem matki
Niewiele z uwidocznionych na planszy gatunków można dziś obejrzeć na wybiegach zoo.
Kiedyś było inaczej...
Ta antylopa uciekała przed obiektywem
W wolierze ptaków drapieżnych obecnie rezydują sroki :-(
Przedstawiciel sów
Były czasy, gdy śląskie zoo posiadało dwa gatunki słoni.
Dziś czasy te należą do zamierzchłej przeszłości.
Pozostały tylko plansze.

Ciekawostka: o zjawisku must

Zwierzęta, o których niestety można obecnie tylko poczytać.
Pooglądać można je na Discovery. Lub National Geographic. Ale nie w chorzowskim zoo.

Kilka następnych informacji o mieszkańcach pawilonu słoni
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz